Hej, dzień minął dosyć "zwyczajnie", poza kilkoma "szczegółami".
Cóż, pierwsza ważna sprawa jest taka, że dostałam piątkę z angielskiego. 10/10 punktów - jak to zobaczyłam, dosłownie wywaliłam gały i otworzyłam gębę na całą szerokość.
Na plastyce pani stwierdziła, że moja zakładka jest zbyt kolorowa i brzydka. Małpa jedna :-/
A na wf graliśmy w koszykówkę oraz w prostą grę: ustawiamy się w kolejkę przed koszem.
Rzucasz do kosza - jeśli nie trafisz, idziesz na koniec kolejki i rzuca następna osoba.
Jeśli trafisz - osoba która stoi tuż za tobą odpada. Dalej strzelasz, i zasada jest ta sama.
Wygrałam z Klarą, gdy zostałyśmy tylko dwie :3
Z dziewczynami uwielbiamy tą grę, bo jest prosta, ni trzeba się męczyć, a emocje, wbrew pozorom - są ogromne!
Na matematyce pani dosłownie dwie minuty przed dzwonkiem na przerwę zrobiła kartkówkę i stwierdziła, że mamy napisać :@
Jutro mam przedstawienie na pierwszej lekcji. Nie było ani jednej próby - jeżeli zamiast (np.) "lubię czytać książki" nie powiem "lubię chrupać pieniążki", to będzie spoko :-D
Dosyć o tej szkole, bo nie chcę sobie psuć humoru ;-)
Jutro mój ukochany dodatkowy angielski, więc widzę się z Olą ;-)
Planuję w tym roku urządzić Sylwestra i zaprosić na noc dziewczyny z klasy. Tylko jakoś moi rodzice nie są tym pomysłem zachwyceni...
Idę, pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz